Zła jestem jak osa. Jutro idę na ślub. Szwagra. Niby na chwilę, bo dzieci, ale jakoś wyglądać trzeba. Wszystko jest, brakuje torebki. Kupiłam w poniedziałek zatem, na szybko na all...i co?????? I nic. Wielkie nic. Priorytet opłacony ale Państwa regulamin ważniejszy, więc wysyłają jak chcą. W związku z tym zapewne torebkę przywitam w poniedziałek. Baaardzo mi się przyda. Jak mi nerw nie przejdzie, to im odeślę....a taka ładna ma być...buuuuuuu. Normalnie pluję jadem....zaraz polecę po lampkę wytrawną. Z drugiej strony cieszę się, że takie a nie inne mam problemy.
Dobra, muszę upuścić troszkę powietrza, bo się za bardzo napuszyłam...Pokażę zatem jakie poduchy uszyłam moim chłopcom. Starszy syn uwielbia jeże, więc uszyłam mu jednego do kolekcji. Teraz już wiem, że na nim się nie skończy. Maluch nie ma jeszcze zdania i chyba jest mu wszystko jedno, więc uszyłam sowę. Starszemu sowa też się podoba, ale chyba bardziej dlatego, że to nie on ją ma :)
Ściskam
Karina
Takie już niestety uroki Poczty Polskiej, że robi z nami co chce ;) A co do poduch - genialne :)
OdpowiedzUsuńPomysłowe te poduchy :)
OdpowiedzUsuńSowa piękna, ale ten jeż - rewelacja!!! :)
OdpowiedzUsuńoj, poczta i przesyłki. temat rzeka ;)
fajne, fajne, jakby były większe, mogłyby posłużyć za siedzisko;)
OdpowiedzUsuńPoduchy świetne sama bym chciała umieć takie szyć ale jeszcze nie opanowałam maszyny do szycia może z czasem mi się uda ;)
OdpowiedzUsuńsart-world.blogspot.com
Super poduchy, jeż mój ulubiony, moim chłopcom też by się spodobały
OdpowiedzUsuń