Nieodzownie kojarzą mi się z choinką, więc nie było szans żeby ich zabrakło w wersji mini. Widziałam ostatnio takie prawdziwe i już miałam w ręce z zamiarem zakupu, ale stwierdziłam, że przecież nie uciekną do świąt i jeszcze zdążę kupić :) Ale co fakt to fakt...kilka świątecznych zakupów już poczyniłam...niestety..nie dałam rady się oprzeć.
Przypominam o moim candy, na które serdecznie zapraszam:
ja też pałam do takich lizaków wyjątkowym sentymentem:) o Candy oczywiście pamiętam i już czekam w kolejce po ten kolorowy naszyjnik! zapraszam także do siebie na świąteczne rozdanie!
OdpowiedzUsuńhttp://slodyczbezcukru.blogspot.com/2012/11/spoznione-candy.html
Czekam niecierpliwie na Twoje kolejne parace!
Dziękuję ślicznie, bardzo pozytywny komentarz :)
UsuńPozdrawiam
świetne:)
OdpowiedzUsuńJa takie lizakowe laski miałam w tamtym roku na choince :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, teraz jest możliwość zawieszenia i na ucho :)
UsuńPozdrawiam
ja może w tym roku poszaleję z takimi laskami..;)
OdpowiedzUsuńFajnie wyglądają, widziałam świetne, różowe w kauflandzie :)
Usuńśliczne! :) Ja już swoje zrobiłam jakiś czas temu :)
OdpowiedzUsuńBo fajnie się je robi, prawda?
UsuńPozdrawiam
świetne są. gdyby nie te kokardki, to pomyślałabym, że to prawdziwe lizaki. :D
OdpowiedzUsuńOo, no to super, chyba o to chodziło :)
UsuńPozdrawiam
coraz bliżej święta... :P Super :)
OdpowiedzUsuńOjjjj tak!!! :)
UsuńAle cudowne ! :)
OdpowiedzUsuńZapachniało świętami :D
Bo to już tuż tuż :)
UsuńDla Pani Mikołajowej ;-)
OdpowiedzUsuń