wtorek, 23 września 2014

Nowa kolekcja bawełnianych kominów dla dzieci

Planowałam je zrobić i pokazać wcześniej, ale nie dałam rady. Choć minęły już trzy tygodnie od mojej przeprowadzki, to czasu jakoś mi nie przybywa, dobrze, że kartonów jest już co raz mniej. Za to kompletowanie tkanin, przygotowywanie pracowni (yhm....jako tako....) ze stanu ogólnego chaosu, szycie....zajęło mi bardzo dużo czasu, zbyt wiele. I tak mamy końcówkę września...ech. Na szczęście wszystko już jest (jeszcze w nocy kończyłam szyć i robiłam zdjęcia) i mogę pokazać co tam mam. Przyznam, że jak trafiłam na te tkaniny, to wydałam z siebie okrzyk radości. Wiem, to już zboczenie, ale sami popatrzcie na te sówki, małe jeżyki...

Rozmiar standardowy 120 x 18cm. Kominy do owijania wokół głowy dwa razy, dwustronne, ze 100% bawełny.

















Ściskam
Karina

środa, 17 września 2014

Mała hipsterka i czapa

Miał być update poprzedniego czapkowego posta, jest osobny...no bo jakże inaczej, no jak? Czyż Ksenia nie jest fenomenalna? Nie tam że lalunia, księżniczka czy takie tam. Hipsterka pełną gębą....że się tak wyrażę. No oczywiście o czapę chodzi....z założenia :p bo już słyszę achy i ochy. Prrrrroszę bardzo. Dla tych wszystkich co to czekają na te zdjęcia.

Dzięki Ola ;)







No to pa
Karina

poniedziałek, 15 września 2014

Jesienne dzianinowe czapki

Jeszcze przed przeprowadzką, w sumie na chwilę przed, popełniłam dwie czapki z szarej, lekkiej ale cieplejszej dzianiny. Cieplejszej, bo ma delikatny meszek od spodu. Na jesienne chłody idealna, bo nie jest ona gruba, na mrozy. Jedna czapka od razu pojechała do Kseni, druga do galerii. Zrobiłam jeszcze jedną, ale bez żadnych ozdób póki co, dla mojego Mimiśka.
Czapy mają zakończenia surowe. Są to takie typowe smerfetki (ok. 27 cm długości), na dziecku wyglądają fenomenalnie. Niestety, po przeprowadzce, nie mogę się odnaleźć i moja czapka zaginęła w akcji, więc nie mam zdjęcia na dziecku. Może Ola się ulituje to zrobię update...




Ściskam
Karina

środa, 10 września 2014

Zmiany

Noo, nie było mnie....długo, nawet bardzo. Ale nie było jak. Serio. Przeorganizowałam życie, pozmieniałam co do zmiany było, co szykowało się od dawna. 
Zamiana miasta na jego peryferie nie było prostym zadaniem. Przewiezienie całego życia było nie lada wyzwaniem. Emocjonalnym, fizycznym i organizacyjnym. Nadal jest bardzo intensywnie, wiele rzeczy do zrobienia, jednak już nieco spokojniej. Wiem, że z dnia na dzień będzie mniej kartonów i worów, że sytuacja się unormuje. Więcej czasu będzie potrzeba na przeniesienie serca stamtąd TU, jednak przeniesienie się z domu, gdzie i ja i moje dzieci stawiały pierwsze kroki, potrafi wyrwać kilka łez....nawet jeśli się tego nie chce, nie planowało. Czasu, potrzeba czasu..

Było tak


Jest tak


Choć wewnątrz jeszcze jest tak.........

 Najgorzej jest z moją pracownią......tona rzeczy do poukładania nie wiadomo gdzie...Więc leżą i czekają na lepsze jutro :)

Mam nadzieję, że teraz już dam radę pokazywać się tu nieco częściej 

Ściskam
Karina
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...