Tak jak pisałam...zniknęłam na chwilkę, bo mój syn postanowił zawitać na tym świecie.
Jesteśmy cali i zdrowi w domku, ale z dwójką chłopaków ledwo daję radę, tak więc regularnych postów nie ma co teraz się po mnie spodziewać :) Ale co tam..minie troszkę czasu, pozbieram i ogarnę siebie, dom i chłopaków i wszystko wróci do normy.
Tak więc nowych rzeczy nie robię, za to mam do pokazania kilka sprzed porodu, co zaraz nastąpi :)
Jako pierwsze w moim "starym - nowym" życiu zaprezentują się ostatnie chyba już w tym zimowym sezonie ciepłe bransolety, które powstały w bardzo delikatnych, pastelowych kolorach.
...a jakby ktoś nie miał pomysłu na dzisiejszy obiad, to zapraszam na pyszną zapiekankę do Oli.